Witam w 2014!
Ostatnia notka
była wieki temu, ale nie bójcie się – następne będą już publikowane regularnie.
Sporo zmian w
moim życiu, spowodowało ubytki w czasie na tyle duże, że aż musiałam zaprzestać
pisania. Na całe szczęście teraz jest stabilnie (lub przynajmniej nie zmienia
się tak gwałtownie), więc mogę wrócić do blogowania ;)
Co zmieniłam? Pracę, brażnę i mieszkanie. Ogromne zmiany! A przyplątały się też mniejsze
jako efekt uboczny. Wszystkie pozytywne, więc jest się z czego cieszyć ;)
Jak poradzić
sobie ze „ogarnięciem” zmiany?
W internecie
można znaleźć morze rad, ale ja zdecydowałam się na użycie technik które
stosuje w codziennej pracy… Zidentyfikowałam akcje i zadania które muszę
wykonać, wpisałam je do swojego „backlogu”, sklasyfikowałam (wg MoSCoW),
ustaliłam priorytety i… wykonałam. Najcięższą częścią było ustalenie
priorytetów i wyrzeczenie rzeczy które chciałam zrobić, ale nie mam na nie
czasu (jak blogowanie). Możecie zapytać – dlaczegóż to cokolwiek wyrzucać?
Niestety ograniczenia są bezlitosne, w tym wypadku winnym był wspomniany czas
który wynosił jak na złość ciągle 24h na dobę.
Jak ustalałam priorytety?
Prosta tabelka, a
w niej lista zadań plus kolumny z szacunkowymi wartościami dla: ważności,
priorytetu, konsekwencji jeśli nie zrobię na czas danego zadania, zadowolenia z
wykonania itp. Dla wszystkich „wskaźników” zastosowałam tą samą skalę,
oznaczyłam jako stymulanty i stymulanty a na koniec odpowiednio dodałam. Potem
sortowanie i ostatni krok typowo „heurystyczny” – czyli przestawiłam odrobinę
kolejność wg własnego uznania.
Dlaczego nie
oceniłam ile czasu na wykonanie zadań potrzebuję? Zwyczajnie nie miałam wyboru
i musiałam zrobić wszystko z listy „must have”. Dlatego porostu brałam zadania
w kolejności i… wykonałam je. Brzmi banalnie, prawda?
Jak widać, można
wykorzystać znajome z pracy techniki, w celach nie koniecznie zawodowych!
Życzę wam szczęścia
we wszystkich planowanych zmianach w 2014 roku!